środa, 10 września 2014

O sobie

Zauważyłem, że ostatnio moje zachowanie bardzo się zmieniło. Jest mi niezwykle trudno zapanować nad własnymi emocjami i dość często zmagam się sam ze sobą aby je powstrzymać przed światem zewnętrznym. Jest to stan bardzo niepokojący bo nigdy do tej pory go nie doświadczyłem. Znalazłem sobie fajnego faceta który mnie zaakceptował pomimo moich wad. Powinienem zatem być szczęśliwy, skakać pod niebiosa i radować się każdym dniem i każdą minutą. Niestety, tak nie jest. Szczęśliwy jestem tylko przy nim, kiedy jest ze mną i kiedy mogę go dotknąć. Bardzo szczęśliwy. Lecz w innym wypadku, kiedy go przy mnie nie ma, chce mi się płakać. Mam w sobie kumulację tylu uczuć że jedyne na co mam ochotę to szlochanie w kącie. Nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje, dlaczego nie potrafię być szczęśliwy. Może to przez wyczerpującą psychicznie pracę? Może przez problemy rodzinne? Już kilka razy przeszła mi przez myśl wizyta u psychologa, próba zmierzenia się z tym na poważniejszym gruncie. A może po prostu brak mi osoby której mógłbym się wygadać? Póki co staram się myśleć pozytywnie, choć to niezwykle trudne, i żyć z dnia na dzień.

Wczoraj zacząłem ćwiczyć i postanowiłem troszeczkę zmodyfikować swoją dietę. Nie zależy mi na tym żeby schudnąć czy stracić "oponkę". Uważam że moja waga jest odpowiednia. Celem jest mieć lepszą budowę mięśniową, że tak to nazwę. Mieć więcej siły w sobie, być bardziej wytrzymałym i odpornym. A zarys mięśni na ciele jest przyjemnym efektem ubocznym :) Zapał niestety mam słomiany. Przeważnie takie 'akcje' kończyły się po tygodniu i afekty były żadne. Ciekawe czy tym razem będzie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz