środa, 10 września 2014

O sobie

Zauważyłem, że ostatnio moje zachowanie bardzo się zmieniło. Jest mi niezwykle trudno zapanować nad własnymi emocjami i dość często zmagam się sam ze sobą aby je powstrzymać przed światem zewnętrznym. Jest to stan bardzo niepokojący bo nigdy do tej pory go nie doświadczyłem. Znalazłem sobie fajnego faceta który mnie zaakceptował pomimo moich wad. Powinienem zatem być szczęśliwy, skakać pod niebiosa i radować się każdym dniem i każdą minutą. Niestety, tak nie jest. Szczęśliwy jestem tylko przy nim, kiedy jest ze mną i kiedy mogę go dotknąć. Bardzo szczęśliwy. Lecz w innym wypadku, kiedy go przy mnie nie ma, chce mi się płakać. Mam w sobie kumulację tylu uczuć że jedyne na co mam ochotę to szlochanie w kącie. Nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje, dlaczego nie potrafię być szczęśliwy. Może to przez wyczerpującą psychicznie pracę? Może przez problemy rodzinne? Już kilka razy przeszła mi przez myśl wizyta u psychologa, próba zmierzenia się z tym na poważniejszym gruncie. A może po prostu brak mi osoby której mógłbym się wygadać? Póki co staram się myśleć pozytywnie, choć to niezwykle trudne, i żyć z dnia na dzień.

Wczoraj zacząłem ćwiczyć i postanowiłem troszeczkę zmodyfikować swoją dietę. Nie zależy mi na tym żeby schudnąć czy stracić "oponkę". Uważam że moja waga jest odpowiednia. Celem jest mieć lepszą budowę mięśniową, że tak to nazwę. Mieć więcej siły w sobie, być bardziej wytrzymałym i odpornym. A zarys mięśni na ciele jest przyjemnym efektem ubocznym :) Zapał niestety mam słomiany. Przeważnie takie 'akcje' kończyły się po tygodniu i afekty były żadne. Ciekawe czy tym razem będzie inaczej.

sobota, 23 sierpnia 2014

Rok w pigułce.

Witajcie ponownie.
Postanowiłem zacząć od nowa usuwając poprzednie teksty. Wolę nie odgrzebywać wspomnień z przeszłości, kontynuując swoje życie z głową uniesioną do góry.
Kiedy pewne rzeczy się kończą, zawsze zaczynają się nowe. Wie to każdy bo każdy to przeżył. Ja również. Po ostatnim związku moje życie wypełnił etap refleksji, zadumy, oczekiwania na lepsze czasy, które nie wiadomo było kiedy nadejdą. Będąc trochę rozbitym i zdołowanym nabierałem sił w samotności. Tak jak zawsze to bywa w moim przypadku. Zdarza mi się mentalnie odgrodzić od świata, nie okazywać emocji i z maską na twarzy wychodzić do świata przez drzwi domu. Dusić uczucia i zamknąć się w sobie żeby wybuchnąć płaczem w najbardziej odosobnionym miejscu.
Etap smutku i porażki przeżyłem i z niego powstałem. Po pewnym czasie zacząłem szukać szczęścia na nowo. Trochę strachliwie, trochę ostrożnie, nie mając wygórowanych oczekiwań bo nie chciałem znów się rozczarować i cierpieć.
Po pewnym czasie poznałem ciekawego chłopaka. Spotkaliśmy się zimą. Od tamtego czasu rozwijała się nasza znajomość jednak do większego zaangażowania nie doszło. Mimo prób i chęci wiedziałem że to nie było to i muszę szukać dalej.
W ten sposób znów nastał etap poszukiwań. Wiele cyfrowych wiadomości zostało wysłanych, niewiele z nich wynikło. Rozpocząłem konwersacje z bardzo sympatycznym i niezwykle podobnym do mnie człowiekiem. Oczywiście nie fizycznie podobnym. Mieliśmy bardzo wiele wspólnych tematów, zainteresowań, poglądów a nawet zachowań. To było niezwykle zachęcające jednocześnie będąc czymś niepokojącym - jak ktoś, kto nigdy mnie nie spotkał ma ze mną tyle wspólnego? Pojawiła się nadzieja lecz kilkukrotne próby spotkania spełzły na niczym. Kontakt się urwał.
I tak, kiedy na horyzoncie z nadzieją dostrzegłem kolejny etap, doznałem lekkiego zawodu. Cóż, takie jest życie i trzeba szukać dalej. Nie minęło jednak dużo czasu kiedy to ja zostałem znaleziony i ktoś się mną zainteresował. Od słowa do słowa doszliśmy do wniosku iż spotkanie jest nie tylko możliwe ale i oboje go chcemy. Okazał się być świetnym facetem, inteligentnym i przystojnym a mnie dopadło ogromne zauroczenie. Pocałowaliśmy się już na drugim spotkaniu...
Dziś, ponad miesiąc później, jestem nareszcie na szczęśliwym etapie życia. Jestem zakochany, promienieję, i albo bez przerwy się uśmiecham albo płaczę ze szczęścia. Zdałem sobie sprawę że to co do tej pory mnie spotykało nie może nawet w połowie się równać temu co czuję dzisiaj. Bardzo chciałbym aby trwało to jak najdłużej więc bardzo będę się o to starał.
Tak w skrócie podsumowałem ostatnie, uczuciowe wydarzenia mojego życia z ostatniego roku. Wierzę, że teraz będzie i bardziej stabilnie i bardziej optymistycznie.
Pozdrawiam.